Z boiska: Atletico – Valencia cz.IV Na stadionie

Tym razem do gry Atletico jako takiej nie można było się przyczepić, wreszcie zdominowali rywala i jedynie gorsza skuteczność nie pozwoliła wysoko odprawić Valencii. Problemem tej drużyny widocznym w niedzielnym meczu jest brak środka pola,wyszło to szczególnie przy braku Silvy. Tymczasem w Atletico znów bardzo dobrze zaprezentował się Assuncao- to jest typ zawodnika będącego cały czas blisko akcji- w ataku, w obronie, to on transportuje piłkę do napastników, ale i on łata dziury w obronie. Jego forma obok wyczynów Forlana to na pewno decydujący czynnik znakomitej passy zwycięstw klubu znad Manzanares.

Urugwajsko-argentyński atak znów brylował, tym razem przede wszystkim wielkie serce do gry pokazał Kun. Siedziałem dokładnie powyżej miejsca, gdzie bramkarz rzucił się pod nogi Aguero. Na meczu byłem przekonany, że go przewrócił, nikt nie mógł się nadziwić, że nie ma czerwonej kartki dla Cesara. Kibice (poza dozą wyzwisk) krzyczeli do arbitra: – Mejuto, został ci jeszcze rok, ale powinieneś odejść już dziś– nawiązując do zbliżającej się sędziowskiej emerytury Mejuto Gonzaleza. Abstrahując od tej sytuacji, prawdą jest, że sędziowanie w Hiszpanii stoi na fatalnym poziomie, nie ma co dopatrywać się w tym żadnego spisku, po prostu błędy arbitrów w tutejszych meczach są chyba wpisane w ten zawód, to zabawne, że z tego kraju rekrutuje się rozjemców do prowadzenia finałów pucharów europejskich (jak w tym roku w PU), może gdyby nie ta taryfa ulgowa wzięliby się trochę za siebie? W każdym razie teraz tego karnego nie jestem już taki pewien, chyba faktycznie Kun zamiast mieć pewną bramkę wolał oddać koledze przysługę w walce o Pichichi. I Forlan utrzymał dystans do Etoo. I znów po stadionie mogło nieść się URUGUAYO!

A Rubio (Blondyn- jak też go tu zwą) to wyjątkowo ciekawy zawodnik do obserwowania z trybun. Nie przemęcza się, w wielu akcjach w ogóle nie podłącza się w poszukiwaniu szansy w polu karnym. Może dlatego nie do końca powiodło mu się w Anglii? W Hiszpanii jest dużo miejsca na boisku- nie trzeba ciągle szukać wolnego miejsca, łatwiej o piłkę, jednocześnie jest to ciekawy element taktyczny Atletico. Forlan często celowo robi kilka kroków wstecz lub staje przed polem karnym ściągając uwagę obrońców, dzięki niemu mogli szaleć Aguero i Simao.

Portugalczyk niestety nie popisał się w niedzielę- tracił piłkę, marnował sytuacje, irytował. Zaś po strzale Kuna głową całą trybuną (przeciwległą do atakowanej wówczas bramki) wstaliśmy i cieszyliśmy się kilka sekund z gola, musiałem w domu sprawdzić na youtube jakim cudem to nie wpadło.

Wrócę jeszcze do Forlana- to co niesamowicie imponuje w jego grze to mieszanka dojrzałości i fantazji. Z jednej strony wiele razy prezentuje się niczym rasowy rozgrywający regulujący tempo akcji, ale też próbuje niestandardowych zagrań, niektóre nawet jego przerastają, ale przyjemne wrażenie pozostaje. W niedzielę ból głowy z obsadzeniem wakatów w obronie Abel Resino rozwiązał wystawiając wychowanka Domingueza, a ten odwdzięczył się z nawiązką okazanym zaufaniem. Jest coś w tym, że młodzi zawodnicy znający dobrze klub mogą być świetnym uzupełnieniem zespołu i nie wiem czy nie byłoby dobrze pójść tą drogą, o czym zresztą trener-legenda Atletico wspominał, aczkolwiek zbyt często tego ryzyka nie podejmował. Innym pozytywnym spostrzeżeniem były odważne wyjścia Ujfalusiego (choć gubił czasem przez to swoją pozycję, ale wówczas z pomocą przybywał mu najczęściej pracuś Assuncao), jak i mocne nerwy Leo Franco wyglądającego na pewnego siebie „luzaka” wiele razy wychodzącego daleko na przedpole i wprowadzającego precyzyjnie, czasem kilka razy z rzędu niemal co do metra w to samo miejsce, piłkę do gry.

 

wkrótce cz. V

Dodaj komentarz